Szkielet jednego dachu już jest :))
Zaczęło się coś w końcu dziać! Jak my się cieszymy z tego, że zdecydowaliśmy się zmienić ekipę do dachów!!! Najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć! Nie ma przerzucania ludzi na inne budowy, bo kierownik ciągnie kilka domów jednocześnie, nie ma obijania się, kręcenia się i udawania, że się pracuje.
Wczoraj panowie przyjechali przed 8-mą i robili do 20-tej. Efekt można zobaczyć poniżej. :)) Co mnie zdziwiło to nie mówią nic o pieniądzach, zaliczkach itd. Zadzwoniłam wieczorem do właściciela firmy, aby umówić się na zapłatę, a Pan Wojtek mówi, że spokojnie, że on nam ufa, bo to już trzeci dom w rodzinie i lepszej rekomendacji nie potrzebuje. :o Każdy dodatkowy wydatek uzgadnia, tj. folia (jeszcze nie zakupiliśmy - woleliśmy żeby Pan Wojtek wybrał -mamy do niego pełne zaufanie) plus hm.. łatki? Nie wiem czy dobrze zapamiętałam. :>
A z wieści domu.. Eh.. miał być wczoraj zalewany wieniec, ale.. ale rofa ma poważną awarię i nie wiadomo kiedy ją naprawią.. Pan M. zaproponował wyjścia:
1. Rofa z Gorzowa (60km)
2. Rofa ze Szczecina (70km)
3. Wzięcie większej ilości ludzi, 3 betoniarki i zalewanie ręczne.
Odpowiedziałam, że trzecia opcja najlepiej brzmi. Zobaczymy co wymyśli/postanowi.
Efekt jednodniowej pracy:
A tutaj Lawenda czeka na wylanie wieńca..
Myśleliśmy i myśleliśmy, i doszliśmy do wniosku, że jak zamkniemy dom to robimy przerwę. Chcemy na spokojnie wybrać kafelki, zaprojektować wnętrza. Teraz w ogóle na to nie ma czasu. :/ Jak Marcin wróci będziemy się rozglądać za wyposażeniem, a na razie zostaje nam tylko internet (ja jednak wolałabym wszystko z wiadomego względu zobaczyć "na żywo"). Chcemy zamknąć do grudnia. W międzyczasie pozamawiamy kafelki i na wiosnę/lato ruszymy pełną parą. :) Uważąm, że to dobra decyzja. Tym bardziej, że nie spieszy się nam z przeprowadzką. Wolimy zatem spokojnie i dokładnie wszystko przemyśleć. :)