Ciągniemy się, ciągniemy..
Robią dach, czyli dzień za dniem leci. Garaż wiadomo, skończony. Dowieziono rynny, które tylko czekają na zamontowanie. Jak już niżej pisałam, zdecydowaliśmy się na blachę taką samą jak rynny. W sumie z wielu powodów, ale dwa przodujące to: 1. brak czasu na szukanie czegoś innego, 2. brak weny na szukanie czegoś innego.
Na domu odbywa się ostatnie przybijanie łat i powoli panowie zaczynają kłaść dachówkę. Haki też już czekają na rynny.
Stoimy na razie z oknami. Powód? Chcę jeszcze przynajmniej jednej wyceny, ale ciągle zapominam zadzwonić i poprosić panów o przyjechanie i pomierzenie sobie wszystkiego. Za mało mi zależy? Nie wiem. Obiecuję sobie, że zrobię to w poniedziałek. Choć z drugiej strony po co mają przyjeżdżać skoro ja nie wiem czy na pewno chcę orzecha? A może jednak dąb bagienny? Zwątpiłam nawet w to, co było od początku we mnie ustalone i postanowione..
Na pewnoe elektryki nie będziemy kłaść w zimie, bo.. nie wiemy co i jak. Ciągle się zastanawiamy nad projektantami. Nie wiem, nie wiem.. Najbardziej to szkoda mi na to pieniędzy. Wolałabym je sobie przeznaczyć na coś innego. A jak nie to jak my to ogarniemy skoro nie wiemy co chcemy? Eh.. już nie wspomnę o rozrysowaniu elektrykowi oświetlenia czy gniazdek, ha ha ha. ZABAWNE. Najchętniej zamknęłabym dom i poczekała na wiosnę. Może z przyjściem wiosny obudzą się we mnie nowe siły witalne, a zapał do działania wróci?
Przeglądam Wasze blogi i z podziwem czytam i przeglądam zdjęcia z postępu prac. Żyjecie tym. Ja jakoś oddaliłam się.. Dobrze, że już chociaż wiem, jakie mniej więcej chcę płytki do łazienki - to już wiele. ;) Choć może i to się zmienić, skoro nawet kolor okien przestał być pewniakiem. Ok, ok kończę już smęcić i wrzucę kilka aktualnych zdjęć.
..DOBRANOC..
I fotorelacja:
Trochę ze środka:
I rynny: